- Istota bycia jest naprawdę trudna, to bardzo
trudna sztuka życia. Każdy z nas kreuje własną osobowość. To także elementy
naszego życia, przygody z niego kształtują nas, nasz byt, światopogląd, nasze
„tu i teraz”, to dzięki temu dużo ludzi stają się wzorami, którymi bla bla bla,
bla bla, bla bla bla bla, bla… - głosiła swój jakże nudny monolog starsza
polonistka stając przodem do znudzonej i już prawie sennej klasy. Jej głos
przyprawiał wszystkich o senność, a przeciąganie samogłosek jeszcze bardziej
potęgowało ten stan u młodych Polaków. Tą senną atmosferę wprawiały także
czarne, ciężkie chmury za oknem i deszcz.
Tak, kolejna nudna lekcja. I znowu odleciałam w
dalekie, mistyczne kraje. Zawsze tak miałam. Chwila nieuwagi i już mnie nie ma.
Ciało zostawało, dusza zniknęła. Dokąd odlatywałam? Nie wiem. Czy za każdym
razem w to samo miejsce? Nie sądzę. Chyba, że... zależy. Jednakże jest jedno
takie miejsce, gdzie z radością na sercu chętnie „znikam” duchem, ale pragnę jeszcze
bardziej znaleźć się tam ciałem. Mimo, że nie cierpię gorąca ani słońca, ale to
nie ważne. Mogłabym to przecierpieć. Bo to raj. Mój raj. Raj na tej ziemi.
Ponownie tam odleciałam. Do tamtego miejsca. Gdzie znajdywało się multum ludzi a i tak krew mieli taką samą, serca miały to samo bicie. Serce rośnie, ale i rozpacza, że nie może tam się znaleźć. Ględziłabym tak, gdyby nie podniesiony głos nauczycielki, który przywrócił mnie do szarej rzeczywistości. – Magda, osoba która może być wzorem do naśladowania!?
- Lionel Messi! – wypaliłam bezmyślnie podskakując w miejscu i dostając mini zawału, po czym skarciłam się ostro w duchu. Coś mi bowiem mówiło, że moja odpowiedź narobi mi problemów, a wzrok moich kolegów z klasy skierowany centralnie na moją osobę tylko mnie w tym coraz bardziej utwierdzał. I nie myliłam się, nie musiałam długo czekać, aby się o tym przekonać. Tak naprawdę, to w ogóle nie musiałam czekać. Odpowiedź uzyskałam niemalże od razu. Ile ja bym tylko dała, żeby wtedy cofnąć czas o te kilka sekund…
- Wspaniale! Bardzo dobry wybór! Ambicja widać Cię nie opuszcza, panno Markiewicz. – Ona mnie nigdy nie lubiła. Byłam zdolna, miałam dobre oceny praktycznie ze wszystkich przedmiotów, a ona postanowiła zrobić tak, bym aby tylko przypadkiem nie osiągnęła sukcesów z jej przedmiotu, dlatego zawsze rzucała mi kłody pod nogi… i to nawet spore kłody. Rzekłszy to z ironią kontynuowała – Pewnie masz bardzo dobry powód, że wybrałaś akurat jego. Zapewne dzięki swojemu ojcu go znasz, bo jakże by to tak ważna osobistość jak pani może nie znać pana Messiego? Więc przeprowadzisz z nim wywiad.
„Że, kuchnia, co? Czy ja dobrze słyszę!? Oszalała! Czemu ona się mnie tak uczepiła? Jak ja mam niby przeprowadzić wywiad z Messim, kiedy ja tkwię tutaj w Polsce, a on znajduje się w Katalonii?!”, awanturowałam się w sobie. Po prostu: wybuchłam. Ale najzwyczajniej w świecie już nie mogłam wytrzymać kaprysów tej kobiety.
Ponownie tam odleciałam. Do tamtego miejsca. Gdzie znajdywało się multum ludzi a i tak krew mieli taką samą, serca miały to samo bicie. Serce rośnie, ale i rozpacza, że nie może tam się znaleźć. Ględziłabym tak, gdyby nie podniesiony głos nauczycielki, który przywrócił mnie do szarej rzeczywistości. – Magda, osoba która może być wzorem do naśladowania!?
- Lionel Messi! – wypaliłam bezmyślnie podskakując w miejscu i dostając mini zawału, po czym skarciłam się ostro w duchu. Coś mi bowiem mówiło, że moja odpowiedź narobi mi problemów, a wzrok moich kolegów z klasy skierowany centralnie na moją osobę tylko mnie w tym coraz bardziej utwierdzał. I nie myliłam się, nie musiałam długo czekać, aby się o tym przekonać. Tak naprawdę, to w ogóle nie musiałam czekać. Odpowiedź uzyskałam niemalże od razu. Ile ja bym tylko dała, żeby wtedy cofnąć czas o te kilka sekund…
- Wspaniale! Bardzo dobry wybór! Ambicja widać Cię nie opuszcza, panno Markiewicz. – Ona mnie nigdy nie lubiła. Byłam zdolna, miałam dobre oceny praktycznie ze wszystkich przedmiotów, a ona postanowiła zrobić tak, bym aby tylko przypadkiem nie osiągnęła sukcesów z jej przedmiotu, dlatego zawsze rzucała mi kłody pod nogi… i to nawet spore kłody. Rzekłszy to z ironią kontynuowała – Pewnie masz bardzo dobry powód, że wybrałaś akurat jego. Zapewne dzięki swojemu ojcu go znasz, bo jakże by to tak ważna osobistość jak pani może nie znać pana Messiego? Więc przeprowadzisz z nim wywiad.
„Że, kuchnia, co? Czy ja dobrze słyszę!? Oszalała! Czemu ona się mnie tak uczepiła? Jak ja mam niby przeprowadzić wywiad z Messim, kiedy ja tkwię tutaj w Polsce, a on znajduje się w Katalonii?!”, awanturowałam się w sobie. Po prostu: wybuchłam. Ale najzwyczajniej w świecie już nie mogłam wytrzymać kaprysów tej kobiety.
Jednak po chwili przyszedł mi do głowy pomysł, który
mógłby mnie uratować. Uda mi się? „Panie Boże, ratuj!”
- Pani profesor – podniosłam dwa palce ku górze, tak jak na przyzwoitą uczennicę przystało, a kiedy niechętnym skinieniem głowy dostałam nieme przyzwolenie by kontynuować, opuściłam rękę i grzecznie zadałam pytanie – jak mamy przeprowadzić ten wywiad? Inaczej, czy możemy wykorzystać już przeprowadzone wywiady innych dziennikarzy, publicystów i ułożyć je na swój sposób?
- Pani profesor – podniosłam dwa palce ku górze, tak jak na przyzwoitą uczennicę przystało, a kiedy niechętnym skinieniem głowy dostałam nieme przyzwolenie by kontynuować, opuściłam rękę i grzecznie zadałam pytanie – jak mamy przeprowadzić ten wywiad? Inaczej, czy możemy wykorzystać już przeprowadzone wywiady innych dziennikarzy, publicystów i ułożyć je na swój sposób?
Miałam cichą nadzieję, że mój pomysł okaże się
dobry, choćby dlatego, by nie tylko otrzymać dobrą ocenę i udowodnić tej jędzy,
że ja się tak łatwo nie daję, ale i by pomóc reszcie klasy, bo to zadanie także
ich obejmowało.
- Można… – odpowiedziała niepewnie 60-letnia
kobieta, po czym dodała – można, ale trzeba liczyć się z konsekwencjami, czyli
z baaaardzo surowym ocenianiem. Jeżeli to będzie baaaaaardzo
dobry „wywiad”, najlepszą ocenę jaką będzie można uzyskać to będzie
dopuszczający… minus.
Popatrzyłam na nią wielkimi oczami, a długopis
wypadł mi z ręki uderzając o ławkę(na szczęście nikt na to nie zwrócił uwagi).
Wściekłam się w tamtym momencie. I to nie tylko ja, moja klasa także była
ZACHWYCONA…
„Świetnie! Będę miała obniżoną średnią, tylko dlatego, że starej Bieniericzi odwaliło na starość. Plus, że od samego początku mnie nie lubi i robi wszystko by mnie tylko pogrążyć!” powiedziałam w myślach sama do siebie i oparłam głowę o swoje dłonie, a starsza pani dalej kontynuowała swój nowy monolog. – Dzisiaj jest czwartek, jutro jest święto szkoły więc lekcji nie ma, natomiast w poniedziałek JA będę nieobecna, a we wtorek jest wizytacja biskupa w naszej wspaniałej szkole, więc lekcje też zostaną odwołane i zapewne znowu wypuszczą was wcześniej do domów. Niedorzeczność… Do czego zmierzam- to jest baaaaardzo dużo czasu, bo AŻ sześć dni. Zdążycie pojechać do dużego miasta, poprosić o wywiad, przeprowadzić go, uzyskać od tej osoby podpis pod wywiadem i wrócić. Bez podpisów nie przyjmuję. I nie obchodzi mnie wasze gadanie, że część z was gdzieś wyjeżdża! To nie mój problem, tylko wasz! Macie się postarać, bo prace będę oceniać baaaaaaardzo surowo. Pozostało pięć minut do dzwonka, a że wyjątkowo dzisiaj byliście grzeczni, proszę się spakować i możecie wyjść wcześniej na długą przerwę. Do widzenia i nie zapomnijcie o wypracowaniach!
Z klasy wyleciałam jako pierwsza, zdenerwowałam się. Nigdy nie lubiłam tej kobiety, ale tym razem przegięła! „Super! ‘Macie się postarać, bo prace będę oceniać baaaaaaardzo surowo’, jak zwykle. Nie wiem co muszę zrobić, żeby dostać chociaż tróję…” Sięgnęłam po swojego smartphona i zajęłam się pisaniem sms’a:
* Jestem mega wkurzona. Tym razem Beniericzi na serio przegięła. Czy na starość naprawdę ludziom musi tak odwalać!? Oczywiście w tym złym znaczeniu… Nie ważne zresztą. Czekam przed szkołą, natychmiast. OBECNOŚĆ OBOWIĄSKOWA! *
Wyślij do: Klaudius; Sylwus; Daga.
„Świetnie! Będę miała obniżoną średnią, tylko dlatego, że starej Bieniericzi odwaliło na starość. Plus, że od samego początku mnie nie lubi i robi wszystko by mnie tylko pogrążyć!” powiedziałam w myślach sama do siebie i oparłam głowę o swoje dłonie, a starsza pani dalej kontynuowała swój nowy monolog. – Dzisiaj jest czwartek, jutro jest święto szkoły więc lekcji nie ma, natomiast w poniedziałek JA będę nieobecna, a we wtorek jest wizytacja biskupa w naszej wspaniałej szkole, więc lekcje też zostaną odwołane i zapewne znowu wypuszczą was wcześniej do domów. Niedorzeczność… Do czego zmierzam- to jest baaaaardzo dużo czasu, bo AŻ sześć dni. Zdążycie pojechać do dużego miasta, poprosić o wywiad, przeprowadzić go, uzyskać od tej osoby podpis pod wywiadem i wrócić. Bez podpisów nie przyjmuję. I nie obchodzi mnie wasze gadanie, że część z was gdzieś wyjeżdża! To nie mój problem, tylko wasz! Macie się postarać, bo prace będę oceniać baaaaaaardzo surowo. Pozostało pięć minut do dzwonka, a że wyjątkowo dzisiaj byliście grzeczni, proszę się spakować i możecie wyjść wcześniej na długą przerwę. Do widzenia i nie zapomnijcie o wypracowaniach!
Z klasy wyleciałam jako pierwsza, zdenerwowałam się. Nigdy nie lubiłam tej kobiety, ale tym razem przegięła! „Super! ‘Macie się postarać, bo prace będę oceniać baaaaaaardzo surowo’, jak zwykle. Nie wiem co muszę zrobić, żeby dostać chociaż tróję…” Sięgnęłam po swojego smartphona i zajęłam się pisaniem sms’a:
* Jestem mega wkurzona. Tym razem Beniericzi na serio przegięła. Czy na starość naprawdę ludziom musi tak odwalać!? Oczywiście w tym złym znaczeniu… Nie ważne zresztą. Czekam przed szkołą, natychmiast. OBECNOŚĆ OBOWIĄSKOWA! *
Wyślij do: Klaudius; Sylwus; Daga.
„Wiadomość
została wysłana.”
Było mi bardzo ciężko na sercu. Denerwowały mnie
takie historie z nauczycielami. Oni powinni nas uczyć, a nie maltretować i
wyżywać się na nas. Spojrzałam na zegarek: 10:25. Oke, dopiero za ponad pół
godziny zaczyna się czwarta lekcja. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni-
Daga.
* - Spoczi. Co się znowu stało
się?
- Zobaczysz… - odpisałam przyjaciółce. – Czekam na cb pod
szkołą. Bez odbioru. *
Właśnie takie jest moje życie.
Bezustannie pod górkę. Nauczycielom miesza się w głowach na stare lata,
dzisiejsza młodzież wcale nie lepsza(poza wyjątkami), a szkoła to więzienie
młodych dusz, które na „Dzień dobry” ryje dziecku psychikę i marnuje
całe dzieciństwo. Mijając bezmyślnie kilka osób na korytarzu, które pewnie
dopiero przyszły do szkoły, bo nie chciało im się wcześniej wstać, nakręcałam
się. Dzwonek ogłaszający długą przerwę zadzwonił równo 3 minuty później. Ze szkoły zaczęły wylewać się gromady uczniów którzy albo szli do dużej galerii handlowej, która stała naprzeciw naszej szkoły, albo do zamieszczonej dwa budynki dalej piekarni by kupić sobie śniadanie, albo gdzieś na papierosa. Tak, teraz to zaraza te papierosy, coraz młodsi palą. Ja się pytam, po co? Czy naprawdę myślą, że od tego staną się dorośli? Tak, nie ma to jak startować w dorosłe życie ze zwęglonymi płucami czy zepsutą wątrobą od picia wódki w wieku 13 lat. Ja się pytam, dokąd zmierza ten świat?
Po chwili zauważyłam trójkę bliskich mi dziewczyn. Błagałam w duszy, by one mi poradziły co mam z tym począć, bo dzisiejszego dnia nie myślę logicznie z powodu nieprzespanej nocy. Czemu nie spałam? Wyczuwałam, że coś niedobrego się święci. Może to właśnie o to chodziło? Jednak bardziej mnie zastanawiało, czy one zdołają mi pomóc? Czy stawią wyzwaniu czoła i nie zostawią mnie samą z tym problemem?
„Jedna
wielka niewiadoma…”
_______________________________________________________________________
Witajcie! Wiem, to nie tak miało być. Miałam dodawać odcinki dopiero za jakiś tydzień, ale nudzi mi się, a że prolog miałam już jaki czas temu napisany, więc postanowiłam go dodać. Wiem, że może mało z niego wynika, ale tak miało być. No więc pierwszy(a raczej już drugi) krok już za mną! Do następnego wpisu postaram się już ogarnąć galerię bohaterów.
No to do następnego razu, HEJ! :)
_______________________________________________________________________
Witajcie! Wiem, to nie tak miało być. Miałam dodawać odcinki dopiero za jakiś tydzień, ale nudzi mi się, a że prolog miałam już jaki czas temu napisany, więc postanowiłam go dodać. Wiem, że może mało z niego wynika, ale tak miało być. No więc pierwszy(a raczej już drugi) krok już za mną! Do następnego wpisu postaram się już ogarnąć galerię bohaterów.
No to do następnego razu, HEJ! :)
No, zapowiada się ciekaaaawie! :D
OdpowiedzUsuńAle wypaliła z tym Messim :D Hahah jakbym ja myślała o niebieskich migdałach i ktoś zadałby mi takie pytanie- moja odpowiedź byłaby identyczna hahah :D Może przyjaciółki coś wymyślą? :D
Wypad do Barcelony a potem warowanie pod domem Leo :D Yeah, jestem ZA :D hahah
Pozdrawiam :D
PS. Informuj mnie o nowościach :DD
Dzięki :)
UsuńOczywiście, będę informować! :D
Zapowiada się bardzo ciekawie :D szczególnie wywiad z Messim :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny !! :)
haha świetny początek czekam na nowy
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/ :)
Hej. Dzięki za odwiedziny u mnie. Przyznam, że rzadko wchodzę na nowe blogi, ale jakoś mnie naszło i jestem tu :) Historia wydaje się być ciekawa i zobaczymy jak się rozwinie.
OdpowiedzUsuńJasne, że mogę informować o nowościach u mnie. Ty też informuj ;-)
Pozdrawiam!
10: www.hermosa--soledad.blogspot.com ;)
UsuńMiło mi :)
UsuńMam cichą nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli, że nie pogubię się w trakcie i wyjdzie z tego dobra historia
No super jest!!! <3
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuńzapraszam na nowy rozdział, komentarze mile widziane :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMiałam informować o nowych rozdziałach , więc zapraszam :)))))
OdpowiedzUsuńhttp://bordowogranatowamilosc.blogspot.com/
http://dwaodemnneswiaty.blogspot.com/