Wylądowałam na ziemi i przez chwilę leżałam na niej, nie wykonując żadnego ruchu. Po minięciu kilkunastu sekund, w końcu otworzyłam oczy i spojrzałam w górę, jednak rozpoznanie mojego "Tarana" było trudne, przez świecące bardzo mocno słońce, które mnie raziło.
- Gdzie tak lecisz, Chica?Wszystko dobrze? O mało brakowało, by coś Ci się stało.
- Nie.. nie. Wszystko ok. Ja tylko.. - osobnik pomógł mi wstać, a ja dokładniej przyjrzałam się mężczyźnie.
- Gdzie leciałaś? Chyba mówić Ci nie muszę, że tutaj nikt nie wejdzie bez przepustki, prawda? Ja tego pilnuję! - zaśmiał się starszy mężczyzna.
- No, jednak miałam cichą nadzieję, że mi się uda. - przyznałam cicho, rumieniąc się. Zostałam przyłapana, nie czułam się z tym dobrze.
- Czego szukasz? Tu niczego nie ma. Idź, Chica, na zakupy, pozwiedzać, tam więcej jest ciekawych rzeczy. - powiedział.
- No dobrze, ale... ale czy może mi pan chociaż coś powiedzieć? - poprosiłam, patrząc na niego błagającym wzrokiem, a serce mi waliło jak oszalałe. - Czy piłkarze tam jeszcze są? - wskazałam palcem w głąb ośrodka. W odpowiedzi, ochroniarz zaczął się śmiać.
- Co? Hahaha... Nie! Oni, a nawet trener się już zmyli z treningu w trymiga! Ostatni wyjechał jakieś pięć minut temu. To chyba był, bodajże... pan Messi?
- No nie! - krzyknęłam, zakrywając całą twarz dłońmi i zaczęłam chodzić w tą i z powrotem. Myślałam, że coś mnie w tamtym momencie trafi. "Tak daleko, a tak blisko." - pomyślałam. - Cholerny pech!
- Co się stało? - zaniepokoił się mężczyzna o siwych włosach i przyjaznych rysach twarzy. - Wszystko ok?
- Nic nie jest ok. - odpowiedziałam z żalem w głosie i usiadłam pod murem. - Potrzebuje pilnie spotkać Messiego, inaczej ...
- Inaczej co? - zainteresował się mężczyzna i kucną z lekkim trudem obok mnie.
Zrezygnowana całą tą sytuacją, postanowiłam opowiedzieć w skrócie moją historię. Normalnie bym tego nie zrobiła, ale przez te emocje, mały kac i malutkie zaufanie, którym obdarzyłam tego mężczyznę, skłoniły mnie do tego czynu. Kiedy skończyłam, mężczyzna spojrzał na mnie z politowaniem swoimi czekoladowymi oczami i powiedział:
- Przykro mi, faktycznie, tylko ciut, ciut brakowało, byś go złapała. Wiesz co? Powiem Ci coś w tajemnicy. - rozejrzał się dookoła, by sprawdzić, czy nie ma nigdzie kogoś z Barcelony, przybliżył się i kontynuował. - Następny trening odbędzie się pojutrze, w poniedziałek. Treningi będą rano i wieczorem, o ósmej i osiemnastej trzydzieści. Przyjedź na rano, gdzieś tak koło dziesiątej. Wtedy jeszcze na nich poczekasz, przeprowadzisz wywiad i wieczorem wrócisz z gotowym tekstem, to jest najlepsze rozwiązanie. Ja rano nie mam, niestety, dyżuru, ale za to będę wieczorem, więc Cię dyskretnie wprowadzę.
- Naprawdę zrobi to Pan dla mnie? - spytałam, patrząc mu w oczy, a w głosie było słychać niedowierzanie. Czyżby jednak szczęście mnie nie opuściło?
- Naprawdę, Chica. - zaśmiał się starszy mężczyzna, spoglądają w niebo. - Nie jesteś jakąś stukniętą dziewuchą, która ma zadatki na terrorystę, bo jest tak opętana przez tych chłopaków. - pokazał kciukiem mur ogradzający teren ośrodek treningowy, na którym był aktualnie oparty. - Jesteś niegroźna.. tak przynajmniej mi się wydaje i masz dobre intencje. Zresztą, jesteś dobrą dziewczyną.
- Skąd Pan może o tym wiedzieć? - spytałam się go, trochę zmieszana. - Pan mnie nie zna...
- Ale ja to wiem. - zaśmiał się. - Ja wiem dużo, nie jedno przeszedłem w życiu. A wiesz, skąd to wiem? - spytał, a ja uczyniłam tylko niemy gest, by powiedział. - Wyczytałem to z Twoich oczu, Chica.
Na te słowa tylko się lekko zarumieniłam. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wydukałam tylko ciche "dziękuję", a mężczyzna znowu zaczął się śmiać. Podniosłam się z chodnika i pomogłam mężczyźnie wstać, bo sam już nie dał rady. "W poniedziałek wieczorem, jeżeli mnie nie znajdziesz tutaj, to spytaj się kogokolwiek o Diego Alano Acosta Laboy, oni Cię już pokierują, gdzie trzeba", powiedział, uśmiechając się przyjaźnie i się ze mną pożegnał, mówiąc, że musi iść na obchód. Podziękowałam mu i powiedziałam, że jestem mu bardzo wdzięczna za pomoc, jaką była informacja o następnym treningu.
Zanotowałam w notatniku nazwisko mężczyzny, po czym chwyciłam za telefon i napisałam sms'a do Mateo, by po mnie przyjechał. Byłam na siebie zła i jednocześnie zadowolona. Nie zdążyłam spotkać Messiego, al za to wiem, kiedy dokładnie będę mogła już go złapać.
----------------------------------------
Kilkadziesiąt minut później.
- No więc masz już prostą drogę. Musisz tylko poczekać do poniedziałku. - powiedział Mateo, wchodząc ze mną do "Bella vita". Kiedy byłam już w środku, zobaczyłam Marco za barem i Fabiana wraz z Rafaelem siedzących przy barze.
- Czy wy naprawdę nie macie domów? - spytałam się chłopaków, witając się z nimi. - Mateo i w tym jest problem. Ja w poniedziałek powinnam wrócić do Polski. - posmutniałam. Nie podobało mi się to. Bałam się, że rodzice mogą wrócić do domu przede mną, a w tedy nie byłoby miło. Kiedy już usidłam obok chłopaków, Marco postawił mi talerz przed nosem. - A co to jest? - spytałam zdziwiona.
- Śniadanie. - odparł mężczyzna, pokazując mi język. - Mateo mi mówił, że wyleciałaś z hotelu beż śniadania. A to nie zdrowo!
- Makaron? Na śniadanie? Z krewetkami?! - patrzyłam niedowierzająco na Włocha.
- Potraktuj to jako obiad! - powiedział w komiczny sposób czterdziestopięciolatek, robiąc śmieszne ruchy ciałem i rękoma. - Zresztą, jest pora obiadowa, nie marudź!
Wzięłam do ust trochę makaronu i krewetkę by posmakować. Ku mojemu zaskoczeniu, potrawa była przepyszna. Zaczęłam zajadać się potrawą, a chłopaki wypytywali się mnie o przebieg wydarzeń w Ciutat Esportiva. Zaczęłam im mówić o tym, jak zderzyłam się z Diego Acostą, jak mi powiedział kiedy jest następny trening itd.
- Yhym... jutro mecz. - powiedział nagle Rafael, a ja na niego spojrzałam.
- Jaki mecz?
- Barcelony. Grają jutro z Levante.
- Nie gadaj. - oparłam się na oparciu, nie odrywając wzroku od chłopaka. - Są jeszcze bilety?
- Haha, nie żartuj sobie. - zaśmiał się i pociągną łyk wody ze swojej szklanki. - Nie ma biletów, już dawno wyprzedane.
- Cholera. - powiedziałam cicho.
- A co chcesz iść? - zapytał Fabian, porozumiewając się spojrzeniami z Rafaelem. Coś im chodziło po głowie i w cale nie nie chciałabym wiedzieć co to było.
- Jeszcze pytasz. - prychnęłam. - Jasne, że chce!
- To uśmiechnij się do Gabriela. - Dwójka przyjaciół się szeroko uśmiechnęła i lekko chichotała, a ja tylko spojrzałam na Mateo stojącego naprzeciwko mnie, za barem. Szukałam u niego pomocy, ale i ten nie wiedział, o co tej dwójce czubków chodzi. - On może załatwić wszystko.
- Hola, hola! - krzykną nagle Marco i wszyscy spojrzeli na niego wielkimi oczyma. - Mateo, Miguel nie przyjeżdża, prawda?
- To znaczy, przyjeżdża... - powiedział chłopak, rozumiejąc, do czego jego ojciec zmierza i lekko się uśmiechną. - Ale powiedział, że nie ma zamiaru nigdzie z nami iść. No więc... Rezerwuj sobie jutrzejszy wieczór. - powiedział do mnie, podając mi kawę. - Idziesz z nami na mecz!
W tamtym momencie do kawiarni wszedł wysoki, przystojny młody mężczyzna. Miał zielone oczy i brązowe włosy. Każda dziewczyna na jego widok, zaczęłaby mdleć. Ale nie ja. Coś mi się w nim nie podobało. Emanowała od niego zbyt wielka pewność siebie, wyniosłość. Z doświadczenia wiem, że z takimi nic dobrego dziewczynę nie czeka.
- No proszę, proszę. Co tu się dzieje. Znaleźliście już mojego zastępcę, na ten cały cyrk? - powiedział, mierząc mnie wzrokiem. Jak kocham Barcę, miałam ochotę wstać i walnąć tego kolesia w twarz. Nie lubię, gdy ktoś mierzy mnie takim wzrokiem. Wzrokiem, którym patrzy się na przedmiot, który chce się zdobyć. Wiedziałam, że z tym kolesiem będą same problemy. Że ja, będę miała problemy.
- Miguel, uspokój się i oszczędź nam tego całego gadania. - wtrącił się Mateo, wyraźnie podenerwowany i nie specjalnie zadowolony, że widzi swojego starszego brata.
- Miguel, zanim tu rozpętasz piekło, idź na górę się odświeżyć po podróży. Z Madrytu kawał drogi, później pogadamy. - powiedział Marco, nie dopuszczając do wojny, która o mało mnie wybuchła, między dwoma jego synami.
Miguel niechętnie ruszył w kierunku wejścia na piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie jego ojca. Idąc, nie spuszczał ze mnie wzroku, do momentu kiedy znikną. Aż mnie ciary przeszły.
Wieczorem
Leżałam z Mateo na jednej z kanap na hotelowym dachu i patrzyliśmy się w gwiazdy. Rafael gdzieś znikną, mówiąc, że idzie do Gabriela na piętro, a Zwei'a gdzieś wcięło. Nie zdziwiłabym się, gdyby spadł z dachu.
- Nie możesz się doczekać jutrzejszego dnia, co? - zapytał nagle, przerywając ciszę.
- Chodzi ci o mecz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Yhym.
- Głupie pytanie. - zaśmiałam się. - Oczywiście, że się nie mogę doczekać. Spełni się moje marzenie, marzyłam o tym od dawna. - patrzyłam cały czas w niebo. W odpowiedzi usłyszałam ciszę. Spojrzałam na przyjaciela i zobaczyłam, że ten się we mnie mnie wpatruje. Tak, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół na mojej twarzy. Kiedy tak się wpatrywał, poczułam się dziwnie, nie wiem jak to dokładniej opisać. Żeby przerwać to, przerwałam ciszę. - A tobie co?
- Nic. - odparł szybko, dalej się wpatrując.
- Nic? - zapytałam ponownie, z niedowierzaniem w głosie.
- Nic. - zaśmiał się. Jego oczy były teraz bardzo ciemne. Niczym dwie dziury. - Idziemy gdzieś?
- Niby gdzie? - zapytałam zdziwiona.
- Na imprezę jakąś. Na pewno jest jakaś na plaży. Albo pójdziemy do "Agua Luna". To miasto nie śpi, a klubów jest od c...
- Dobra, nie kończ. - zaśmiałam się. - Poleżmy jeszcze chwilę, jest tutaj tak przyjemnie i spokojnie.
- Jak chcesz. - odpowiedział i też spojrzał w niebo, na gwiazdy, które zaczęły wychodzić nam na spotkanie.
- Wiesz, gdzie jest kościół z odprawianymi mszami po Polsku? - wypaliłam nagle.
- Kościół Sant Jaume, o dziesiątej rano. Chcesz iść na mszę? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Muszę jakoś wybłagać Boga, by rodzice się nie skapnęli, gdzie jestem.
- Rozumiem. No to idziemy gdzieś, czy nie?
Moją odpowiedzią było tylko wybuchnięcie śmiechem.
________________________________________________
Heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej. Zero pomysłów na ten wpis ;x Brak weny :/ W Gdańsku było cudnie! *.* Szkoda tylko, że nie mogłam tam zostać dłużej T^T A ile tam było Hiszpanów w koszulkach Barcy! :O Cud, miód i malina <3 Jeszcze mi tylko samych piłkarzy brakowało...
2:2, czujecie to!? Ja po pierwszej bramce zaczęłam się śmiać, ale jak teraz patrzę, to się zaczynam bać o chłopaków ;o Szczególnie o Bartrę :c Według mnie nie gra dobrze, musi się jak najszybciej ogarnąć, bo jak tak dalej pójdzie... będzie źle :( A tego bym nie chciała, bo go bardzo lubię. A 'wielki' Neymar oczywiście nic nie pokazał ;)
A jak wasze wrażenia po meczu? :)
Pewnie to widzieliście, ale ja osobiście to uwielbiam :D
Ten wzrok Alexisa xD
Barca przed meczem z Lechią Gdańsk [Bez komentarza]
Piękny gest gwiazd Barcelony [Bez komentarza]
Nowy wpis pojawił się także na No siempre las cosas salen como se quiere., także zapraszam serdecznie ;)
To wszystko, pozdrawiam Was gorąco, Adios! ;*
Tak, mecz był niczego sobie, ale wiadomo że nie grało w nim wielu z pierwszego składu, więc cieszmy się że był remis... Hmm cóż mogę powiedzieć o Marc'u? Moim zdaniem już dawno jest przesądzone, że go gdzieś wypożyczą, to tylko kwestia kiedy i gdzie. Niestety.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi mega ochotę na krewetki!!!! Ehh
pozdrawiam :-)
Nooo... ja też mam ochotę na krewetki.. :c
UsuńI strasznie się boję o Marca, tak czy inaczej. Jeżeli pójdzie na wypożyczenie, to oby nie skończył tak jak Bojan, bo ten raczej już do nas nie wróci..
Hhahahha no niech się porządnie pomodli hahah xD
OdpowiedzUsuńA ten Miguel.. Hmmm będą problemy? ;d
A w sprawie wywiadu z Messim, to bardzo dobrze że jej ten ochroniarz pomoże, zawsze to coś xD
I idzie na mecz *_* Też chcę hahaha XD
Pozdrawiam xd
hahaha i teraz mam ochote na krewetki xD
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać spotkania z piłkarzami :)
świetny rozdział
zapraszam na nowe rozdział mam nadzieje, że zajrzysz i zostawisz po sobie komentarz :)
Usuńhttp://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
http://milosc-i-fcb.blogspot.com/
http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
Hej!U mnie nowość, rozdział 18.Zapraszam :*
OdpowiedzUsuńhej, zapraszam na nowe rozdziały :
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-i-fcb.blogspot.com/
http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
Hej!zapraszam na 19 rozdział!pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńZapraszam na 1 rozdział, liczę na wasze opinie :)
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/